czwartek, 26 maja 2016

Rozdział 5. - "Paryż"

 Obudziły ją promienie zachodzącego słońca, lekko muskające jej twarz. Otworzyła oczy i
pierwszym co zarejestrowała był biały sufit z żółtymi wykwitami w niektórych miejscach. Podniosła
się na łokciach, rozglądając po pokoju. Obok stało drugie łóżko z poskładaną już niebieską pościelą.
Na brązowym dywanie leżał czarny plecak, z którego wypadło kilka galeonów i fiolka z eliksirem.
Mały, drewniany stolik z dwoma krzesłami i niewielka szafa, która nie mogła pomieścić zbyt wiele ubrań.
 Pokój był mały i ciasny, ale ściany w kolorach ładnego błękitu z obrazami paryskich zabytków sprawiały, że wnętrze wyglądało na całkiem przyjemne. Okrągły zegar nad szafą wskazywał godzinę dwudziestą, gdy drzwi otworzyły się cicho i do pokoju wszedł Draco z tacką na rękach.
 Bez słowa położył ją na stoliku, a Hermiona już po raz kolejny zauważyła, że w blond włosach i bez brody jest mu najlepiej. Wyglądało na to, że wcześniejsze humorki jeszcze mu nie przeszły, a ją w środku niemalże skręcało z ciekawości, by wszystkiego się dowiedzieć.
 Malfoy usiadł na swoim łóżku i popatrzył na nią.
- Jedz - wskazał głową na tackę.
Dziewczyna zacisnęła lekko usta, bo w głowie miała tyle pytań, że zapomniała o głodzie.
- Teraz i tak ci nic nie powiem - wzruszył lekko ramionami, podszedł do szafy, z której wyciągnął beżowy ręcznik i bez słowa opuścił pokój.
 Hermiona westchnęła głośno. Draco Malfoy naprawdę potrafił być nieznośny i uparty. Z braku wyboru usiadła przy stoliku i spojrzała z zaciekawieniem na swój posiłek. Niewielki talerz z kremową, zieloną zupą, drugi z kawałkiem łososia i frytkami. Do tego miseczka z sałatką z zielonymi oliwkami i mały, drewniany talerz serów.
 Draco wrócił do pokoju, gdy kończyła łososia. Mokre włosy opadały mu na czoło i zauważyła, że ma inne ubrania niż wcześniej.
- Małe zakupy - wytłumaczył, widząc jej pytający wzrok, po czym wysypał na stolik kilkanaście monet.
- Skąd masz mugolskie pieniądze? - zapytała od razu, patrząc na niego podejrzanie.
- To ważne? - kolejny raz wzruszył ramionami, a ona pomyślała, że kiedyś go udusi za ten irytując nawyk.
- Tak - powiedziała z naciskiem, patrząc na niego z oczekiwaniem znad resztek łososia.
- Ukradłem - powiedział tak, jakby rozmawiali o pogodzie.
- Ukradłeś? - powtórzyła sceptycznie. - Na Merlina, Malfoy, nie możesz sobie tak po prostu kraść czyichś ciężko zarobionych...
- Mogę - przerwał jej i uśmiechnął się lekko, gdy Hermiona zamilkła zdziwiona. - Rozumiem, że ty przy każdej okazji chcesz rzucać Imperiusa, przecież to wcale nie będzie problem wymazanie pamięci całemu Paryżowi, gdyby ktoś zauważył, nie? - zironizował, a ona spojrzała na niego wzrokiem bazyliszka.
 Wzięła kilka głębokich oddechów, by się uspokoić. Draco uśmiechnął się na to ironicznie i usiadł na krześle obok, spoglądając na nią z nutą ciekawości.
- Jak ty sobie radzisz w życiu, Granger? - zapytał, wcale nie oczekując odpowiedzi.
- Potrafię sobie radzić - odpowiedziała od razu rzeczowo, na co Malfoy pokiwał tylko głową. - Zresztą... nie zmieniaj tematu - z oskarżycielską miną wycelowała w niego widelcem, zastanawiając się, jak zmusić chłopaka do mówienia. W końcu westchnęła lekko i postanowiła odłożyć swoją dumę na bok - Powiesz mi, proszę?
 Malfoy zmarszczył lekko brwi na dźwięk ostatniego słowa i spojrzał na nią jakby z wyrzutem. Po chwili jednak pokiwał krótko głową.
- Byłeś tutaj wcześniej? - zapytała od razu, a jemu mimowolnie drgnęły ku górze kąciki ust.
- Tutaj nie - podniósł się i podszedł do małego okna, po czym wskazał na nie głową - Ale byłem tam - pokazał palcem na odległą kamienicę. Hermiona podeszła do okna i powędrowała wzrokiem na przeciwległą ulicę.
- Co tam jest? - zapytała zaciekawiona, gdyż budynek wyglądał z zewnątrz zwyczajnie.
- Wejście do Avenue Magic - wyjaśnił - Odpowiednik naszej ulicy Pokątnej.
  Jej oczy zabłyszczały lekko, gdy wyobraziła sobie zbiór tamtejszych księgarni.
- Nie szczerz się Granger, nie mamy czasu na zwiedzanie - odwrócił się znów do okna, a jego wzrok utkwił gdzieś na horyzoncie.
*
 Stał w bezruchu wpatrując się w drzwi, nad którymi wisiał szyld paryskiego hotelu. Jego postać wtopiła się w wieczorowy krajobraz wysokich kamienic. Czekał. Nic nie było w stanie go rozproszyć, ponieważ wiedział doskonale, co musi zrobić. Niektórzy turyści wytykali go palcami, śmiejąc się pod nosem z jego dziwnego stroju. jednak on nie zaszczycał ich nawet spojrzeniem. Oddychał wolno, nie odrywając wzroku od swojego celu. Wiedział, że wystarczy chwila jego nieuwagi, a cały plan spełznie na niczym. Cierpliwie, jak śmierć, czekał.
*
 Hermiona siedziała na swoim łóżku w ich małym pokoju. Draco zniknął zaraz po jej kolacji i dochodziła już druga w nocy, a on dalej się nie pojawiał. Sama nie wiedziała,  czy ma się martwić o niego, czy cieszyć odrobiną spokoju i samotności. Z jednej strony w towarzystwie chłopaka czuła się trochę pewniej i - nawet w jej głowie zabrzmiało to dziwnie - bezpiecznie, z drugiej arystokrata działał jej na nerwy swoją opryskliwością i niechęcią do wszystkiego wkoło. Oczywiście zauważyła, jak czasem się rozluźnia i zdarza mu się uśmiechnąć - miała wrażenie - szczerze, ale szybko przybierał na twarz maskę obojętności.
 Sama nie wiedziała, co ma o tym myśleć tym bardziej, że ta druga strona Dracona Malfoya była nawet znośna. Oboje nie wiedzieli ile czasu przyjdzie im spędzić wspólnie, a ona nie miała siły do ciągłego warczenia na siebie nawzajem.
 Podniosła się na łokciach, gdy usłyszała kroki na schodach. Serce jej przyspieszyło, choć wiedziała, że są tutaj bezpieczni. Tak samo jednak myślała w pociągu z Calais, gdzie to niespodziewanie pojawili się śmierciożercy.
 Złapała w dłoń różdżkę, leżącą przy jej stoliku nocnym i wycelowała nią w drzwi, które bez ostrzeżenia otwarły się na oścież, a Hermiona z ulgą dostrzegła Malfoya.
 - Musimy pogadać - powiedział poważnie, zamykając drzwi na klucz i dodatkowo zabezpieczając je zaklęciem.
- Gdzie byłeś? - zapytała od razu, ale on zignorował to. Na stoliku położył kolejne mugolskie pieniądze i usiadł na jednym z krzeseł.
 Milczał przez chwilę, jakby zastanawiając się, jak wiele informacji może jej przekazać.
- Tu nie jest bezpiecznie, Granger.
- Co masz na myśli? - podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na niego zaniepokojona.
- Domyślają się, gdzie jesteśmy - powiedział powoli.
- Snape - wyszeptała, gdy przyszło zrozumienie. To by pasowało, przecież wszyscy wiedzieli, że Severus był oddanym śmierciożercą.
Ku jej zdziwieniu Draco pokręcił przecząco głową.
- Snape w tym wszystkim odgrywa całkiem inną rolę - powiedział wymijająco - Śmierciożercy przeszukują Paryż, więc opuszczanie go teraz byłoby samobójstwem, ale jutro w południe musi już nas tu nie być.
 Hermiona zdziwiła się słowami chłopaka, a w jej głowie znów pojawiły się kolejne pytania. Wiedziała jednak, że nie ma sensu o wszystko pytać, bo Malfoy i tak powie jej tyle, ile uzna za stosowne.
- Co będzie dalej? - zapytała tylko czując, że to wszystko robi się coraz bardziej niebezpieczne.
 Wiedziała, że będzie im potrzebne wiele szczęścia, aby ujść z życiem tym bardziej, skoro śmierciożercy są już w Paryżu. Jeśli z taką łatwością ich tutaj namierzyli, to obawiała się, że obecnie nigdzie nie jest wystarczająco bezpiecznie.
- Zaraz o świcie opuszczamy hotel - zaczął choć wydawało się, że sam nie wierzył w powodzenie tego planu - Musimy kupić namiot i trochę jedzenia.
- Namiot? - zdziwiła się.
- Wyruszamy w Alpy - oznajmił poważnie.
***
 Przemierzali już kolejną ulicę w poszukiwaniu mugolskiego sklepu turystycznego. Hermionie niewiele więcej udało się dowiedzieć o ich kolejnej wyprawie, choć jej głowa niemalże eksplodowała od pytań pozostających bez odpowiedzi. Malfoy ciągle tłumaczył, że to ze względów bezpieczeństwa nie może zdradzić nic więcej, póki nie znajdą się w ostatecznej kryjówce.
- Teleportujemy się niedaleko Grenoble - powiedział w końcu, gdy mieli już cały ekwipunek i przemierzali Paryż w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca do teleportacji. Nie chcieli zapuszczać się w czarodziejskie dzielnice, gdyż to głównie tam mogli ich szukać śmierciożercy.
- Tu będzie chyba dobrze - wskazała palcem na mały zaułek z kontenerami na śmieci. Schowali się za jednym z nich, upewniając się wcześniej,czy nikt ich nie śledzi. Malfoy wyciągnął ku niej dłoń, a ona ścisnęła ją, niechcący się przy tym rumieniąc. Hermiona zdążyła zauważyć jedynie zdziwiony wzrok Dracona i sekundę później ogarnęła ich ciemność. Oboje dobrze znali niemiłe uczucie towarzyszące przenoszeniu się z jednego miejsca w drugie, więc odetchnęli z ulgą, gdy mogli zaczerpnąć świeżego powietrza. Nadal trzymając się za ręce, rozglądali się wokoło.
 Aportowali się w środku lasu, gdzie drzewa były tak gęsto rozmieszczone, że zobaczenie nieba było niemożliwe. Puścili swoje dłonie, a Draco wyjął różdżkę i szepnął Wskaż mi. 
- Musimy kierować się dokładnie na północny- wschód - powiedział, obracając się we wskazanym kierunku.
- Teraz mi powiesz wszystko? - zapytała z nutą nadziei w głosie.
- Wszystko, czyli co? - uśmiechnął się lekko.
- Co tutaj robimy? Co wspólnego z tym wszystkim ma Sna...?
- Nigdy sobie nie odpuszczasz, prawda? - uśmiechnął się lekko
- Nie - odpowiedziała pewnie, ciągle oczekując na odpowiedź chłopaka.
 Pokiwał lekko głową i zamyślił się na chwilę.
- Jesteśmy tutaj, bo w Paryżu zrobiło się niebezpiecznie...
- Skąd o tym wiesz?
- Na to pytanie na razie nie mogę odpowiedzieć - rzekł od razu pewnie.
- A Snape?
- Też - powiedział wymijająco.
- Dlaczego jesteśmy akurat tutaj?
 Westchnął lekko, ale wiedział, że już nie wymiga się od odpowiedzi.
- Jesteśmy niedaleko Grenoble...
- Tyle wiem - przerwała, a on spojrzał na nią z wyrzutem.
- Zmierzamy dokładnie w kierunku Mont Blanc - ruszył przodem między drzewami. - Nie wiem Granger, czy wiesz, ale te tereny są w większości zamieszkane przez czarodziejów. Jesteśmy w jedynym  parku narodowym, który nie jest tutaj zabezpieczony przed teleportacją. Faktem jest że przed nami kawał drogi do przebycia i może to zająć sporo czasu, ale tym sposobem mamy największe szanse na uniknięcie śmierciożerców.
- A gdzie dokładnie zmierzamy?
- Do babci Druelli.
***
Witajcie. :)
Przed wami (albo racze już za) kolejny Rozdział, który mam nadzieję was nie rozczaruje.
Jako ciekawostkę mogę napisać, że wszystkie wspomniane w poprzednich rozdziałach  miejsca istnieją naprawdę (hotel, miasteczko Luchy jak i wszystkie pokonane przez naszą parę drogi są realne).
Pozdrawiam,
Nan.

6 komentarzy:

  1. Witaj!
    Nawet nie wiesz jak wielką niespodziankę sprawiłaś mi dodając nowy rozdział! Powiem szczerze, że zrobiłaś to mega szybko! Oby tak dalej! :D
    Rozdział czytało się z wielką przyjemnością. Podobało mi się także to, że zmieniłaś narrację :D Ahh mogłabym czytać Twoje notki godzinami! Sama relacja między Hernioną a Draco jest opisana, że tak się wyrażę "w punkt". Zero niepotrzebnych, wyniosłych, przeraźliwie słodkich zapychaczy. Po prostu czysta relacja, która jak mniemam stopniowo bd się jeszcze bardziej rozwijać. Dozujesz ich kontakt w zrównoważony, adekwatny do sytuacji sposób i nigdy nie przesadzasz. Chwała Ci za to! :D (Już mówiłam, że jestem wierną fanką? Hmm... Możliwe)
    Poza tym, tak jak obiecałaś wszystkie moje domysły sprawdziły się w tym rozdziale! (Nie zmylisz mnie - doskonale wiem, że ten kto "czekał" w mroku to Snape :P zapewne nasz blondasek się z nim kontaktował i to od niego dowiedział się o niebezpieczeństwie).
    Nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać! Alpy... Robi się ciekawie :D
    No a teraz pora na zmianę w psychofankę Dramione... Zatem uwaga! Jeeeej!!! Rumieniec Herm przed teleportacją bezcenny! Oby więcej takich niuansów :D
    Pozdrawiam serdecznie, dziękuję za dopieszczenie mojej natarczywej natury i błagam o więcej
    Iva Nerda
    kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za twoje komentarze! :) Zawsze bardzo mnie motywują i od razu chce się pisać. Mam nadzieję, że wrażenia z każdym rozdziałem będą pozytywne i zostaniesz do końca.
      Pozdrawiam również. :)

      Usuń
  2. Przepraszam, że do tej pory nie skomentowałam :c Zrobię to po powrocie z wyjazdu :)
    Pozdrawiam,
    Feltson

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak obiecałam - jestem.
      Rozdział bardzo przyjemny i tajemniczy. Ciekawa jestem, kiedy w końcu uda im się znaleźć bezpieczny zakątek, bo coś mi się wydaje, że u babci Druelli też nie będą tak długo, jak by tego chcieli... A może będzie na odwrót? Tego nie wiem, ale jestem pewna, że mnie zaskoczysz :D
      Intryguje mnie także zachowanie Draco. Ma tak wiele tajemnic, że nawet przez moją głową przechodzą myśli, że jest w zmowie ze Śmierciożercami... Mam nadzieję, że wkrótce wyjawi je Hermionie (i mnie!) abym mogła spać spokojniej :D
      Czekam na kolejny rozdział ❤
      Pozdrawiam serdecznie i życzę weny,
      Feltson

      Usuń
  3. Muszę przyznać że narracja w 3 osobie jest znacznie lepsza :) Kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, na przyszłość będę brała to pod uwagę. :) Kolejny rozdział się pisze i ciężko mi powiedzieć konkretną datę. Mam nadzieję, że znajdę trochę wolnego czasu i dokończę 6. :)

      Usuń